Marek chcąc nie chcąc dostosował się do propozycji Seby. Postanowił dawać prezenty, uwodzić Ulę. Wiedział, że to jest głupie, ale Sebastian mówił i mówił. "Przecież ona taka nie jest. Nie Ula. A jeśli... Marek co ty mówisz?! Znasz ja" Skrzywił się sam. Wciąż nie był pewny czy dobrze robi. Miał w głowie słowa kumpla, który go namawiał i przekonywał, że one wszystkie są takie same. Był tak zamyślony, ze nie zauważył jak Ula weszła do jego gabinetu. Zaczął słyszeć głos. Bardzo znajomy, aksamitny, kobiecy. Spojrzał w górę i ujrzał ją
- Ula? - spytał zdziwiony jej obecnością.
- Tak. Przecież mnie wzywałeś. - uśmiechnęła się do niego czarująco.
- Tak...a tak. Rzeczywiście.
- Coś się stało?? - spytała zaniepokojona.
- Nie nic. Zamyśliłem się. Usiądź. - tak jak powiedział tak zrobiła. Usiadła na kanapie. Marek wstał z fotela i powoli podszedł i usiadł koło niej. Blisko, bliżej. Nie wiedział jak zacząć.
- Chcesz kawy? - "Marek co ty mówisz"
- Tak po proszę - wstał i podszedł do telefonu
- Viola dwie kawy. ok - Marek znów usiadł koło Uli. Po chwili było słychać lekkie pukanie do drzwi. Ani marek, ani Ula nie zdążyli powiedzieć "proszę", gdyż Violetta weszła do gabinetu z kawą.
- Proszę o to wasze dwie kawki.
- Dziękujemy - sekretarka nadal stała
- To wszystko
- Aha. To ja już pójdę - z ponura mina Viola opuściła gabinet. Marek i Ula nareszcie byli sami.
- Jak sportivo?
- Dobrze. Tu masz wszystkie dokumenty.
- Dzieki.
- Nie ma za co - Ula czuła sie bardzo miło.
- Dobra nie będę owijał w bawełnę. Mam coś dla ciebie. - wstał i udał się w stronę biurka, aby poszukać czegoś w szufladzie. "Co to może być? A może..nie Ula opamiętaj się!!" "Cholera co jej dać!" Marek zaczął grzebać w szufladzie. Wisiorki, czekoladki i ...książka. Wziął ja do ręki i zaczął przewracać strony. Znalazł liścik. Był on od Pauli. No tak dała mu ta książkę na Wigilię. "Marek wyszedł z łazienki. wziął krawat. Nagle podeszła do niego Paulina i wręczyła paczuszkę.
- proszę kochanie i wszystkiego najlepszego
- Dziękuje - pocałował ja namiętnie.
- Co to jest??
- Zobacz. - Marek wyjął książkę.
- Wiem kochanie, ze to nie jest to co lubisz, ale warto ja przeczytać.
- Dziękuje" Podszedł do Uli
- Proszę
- Książka? Dla mnie?
- Tak
- Dlaczego?
- Ta książka wiele mi uzmysłowiła. Chcę, żebyś ja miała. Mogę na chwile? - Ula dała Markowi książkę. Marek zaczął coś pisać. Po chwili oddał ja nowej właścicielce.
- Proszę - uśmiechnął się szarmancko. Ula zaczęła czytać dedykację "Dla Uli, żeby wiedziała, ze nie wszystko jest takie jakie nam się wydaje"
- masz dla mnie rozliczenia? -głos mężczyzny wyrwał ja z zachwytu
- Tak proszę. - Marek wypił łyk kawy.
- O boże. - Ula chciała spróbować, ale Marek jej nie pozwolił.
- Nie pij tego. Tego nie da się pić. O boże.
- Viola nawet tego nie potrafi - oboje zaczęli się śmiać. Ula wyszła z gabinetu Marka i zaczęła pracować. Natomiast Viola i Paula w socjalu piły kawę i rozmawiały
- Marek ma kogoś??
- a ma?/
- To ja się ciebie pytam do cholery.
- A no tak
- To ma czy nie??
- Skąd mam wiedzieć - paulina ze złością w głosie
- Masz wiedzieć. Rozumiesz??
- Ale jak??
- Ja nie wiem jak. Umiesz przecież nagrywać ludzi np. Aleksa
- Oj Paulina - Viola od afery z Aleksem walczyła o względy panny Febo.
- Masz wiedzieć. - po odejściu Pauliny Viola dokończyła kawę
- Co ja mam jego materacem zostać. Dasz wiarę.
Była już 17. Paulina poszła do Marka i wyszli razem do domu oboje. Marek coś powiedział Uli, ale ona była zbyt zajęta czytaniem, żeby wiedzieć,z ę istniej inny świat.
- Marek to nie była ta książka ode mnie??
- Paulina no proszę cie.
- No dobrze. Przepraszam - i pocałowała go.
- A w ogóle o czym jest ten "Cień słońca"
- "Cień gwiazdy" kochanie. To romans. Książka o prawdziwej miłości. Pierw ona się w nim zakochuje, a później on zauważa,ze ja kocha i rozstaje z narzeczona itd.
Ula idąc do domu cały czas czytała. Wieczorem doszła do kryptonimu truskawki. Postanowiła zadzwonić do Marka.
- Cześć
- Ula coś się stało??
- Nie. Właśnie kończę
- Co??
- Książkę od ciebie
- Już, ale tempo nabrałaś. Wiedziałem, że ci się podoba. Na czym jesteś??
- Na truskawkach.
- Może wybierzemy się na truskawki??
- Ale na truskawki??
- No to umówieni. Pa - Ula cały czas myślała., że ona i Marek na truskawkach. Nie to nie jest prawda. Marek nie wiedział o co chodzi.
- Kochanie co znaczą te truskawki. Skończyłem na nich czytać.
- Ty świntuchu. Zaraz przyjdę - "o cholera". Marek już wiedział co oznacza kryptonim truskawki.
- Ja i Marek na truskawkach. Mhm
poniedziałek, 9 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
fajnie:)
OdpowiedzUsuńTruskawki mniam :P Świetnie :**** Bosko:) Buziaki :*:*:*:*:*Justynka :P
OdpowiedzUsuńzapraszam na www.gosia-sochaa.blog.onet.pl nowa notka :) świetne opowiadanie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńO widzę, że nowość jest.
OdpowiedzUsuń"(...)że nie wszystko jest takie jakie nam się wydaje" uwielbiam ten cytat. Wiesz, że akurat jem lody truskawkowe :)
zapraszam na nowa nota www.gosia-sochaa.blog.onet.pl oraz na moje forum www.gosiasocha.fora.pl świetne opowiadanie :) czekam na cd :)
OdpowiedzUsuń