czwartek, 30 czerwca 2011

Część 14

Gdy Ula i Marek weszli do jej domu, mężczyzna był trochę skrepowany.
- Ale Ula nie będziemy nikomu przeszkadzać? - miał nadzieję, ze wszyscy domownicy będą.
- Nie. Ponieważ nikogo nie ma oprócz nas. Proszę wejdź. - Marek wszedł do pokoju Uli bardzo niepewnie.
- Siadaj. - zrzuciła Ula zapinając niesforny guzik u bluzki.
- A twój tata?
- Nie będzie go, ponieważ jest wraz z Jaśkiem na jego studniówce, bo jest w komitecie organizacyjnym.
- A Beti?
- Przeziębiła się i jest u sąsiadki. - w tej chwili weszła do pokoju Ula. Bardzo szczęśliwa. Nie tak jak Marek. Ula wzięła siatkę.
- Zaraz wrócę. - i wyszła. Marek nie wiedział co ma zrobić. Może uciec? Po chwili przyszła Ula z czymś. Marek był tak zamyślony, ze mnie wiedział co ma Ula.
- Proszę - podała mu puchar lodów.
- Nie mieli truskawek, więc wzięłam lody truskawkowe.
- Aha.- uśmiechnął się. Ula wzięła bitą śmietanę i udekorowała lody. Niezręczną ciszę przerwał Marek. Odstawił lody i wziął teczkę, z której wyjął czerwony zeszyt.
- Mam coś dla ciebie. Proszę.
- A co to jest?
- Pamiętnik. Pamiętasz mówiłaś, że już nie ma miejsca , żeby pisać dalej.
- Dziękuje ci. - dała mu całusa w policzek.
- A i jako darczyńca zastrzegam sobie prawo wglądu. - w tej chwili, w tej pięknej chwili dla dziewczyny do domu wpadł Jasiek, a za nim ojciec.
- Jak mogłeś jej to zrobi! Jasiek do cholery ile ty masz lat! Takiej dziewczynie! Jasiek! - krzyki dochodziły z kuchni. Ula bardzo się zdziwiła. Przeprosiła Marka na chwilę i udała się centrum "wulkanu". weszła do kuchni o mało co nie nie zderzając się z Jaskiem na korytarzu. Zaniepokojona nie wytrzymała. Musi wiedzieć co się stało.
- Tato o co chodzi?
- Jasiek zdradził Kingę!
- Co?!
- No na tym wyjeździe do afryki. Całował się z ta Magdą. Boże co ten chłopak najlepszego zrobił. - Ula nie mogła uwierzyć w to co powiedział jej ojciec. Marek w tym momencie wszedł do kuchni.
- To ja już pójdę.
- Nie Marek poczekaj. Ja tylko z nim porozmawiam, dobrze?
- O pan Marek. Nie wiedziałem, ze pan jest.
- Ja już pójdę. Nie chce przeszkadzać.
- Nie niech pan zostanie, Panie Marku jak to tak można oszukiwać taką dziewczynę. No jak tak można. Aż szkoda dziewczyny. - Marek słuchał uważnie. Zaczął sobie uświadamiać, że on bardzo podobnie się zachowuje wobec Uli. "Przecież tak nie można".
- Panie Józefie każdy popełnia błędy. jasiek jest jeszcze młody. Na pewno się pogodzą.
- Mam nadzieje. Nie po to tak długo zdobywał zaufanie jej rodziców.
- Tak na pewno ma pan racje. - w tym momencie do kuchni weszła Ula.
- Chodź. - wzięła marka za rękę i udali się w stronę jej pokoju.
- W tym samym czasie Paula jak zwykle nie była w zbyt dobrym nastroju. Poczuła wibracje telefonu. Myśląc, ze to Marek od razu odebrała.
- Tak - będąc oschła usłyszała, ze to nie Marek.
- ...
- Panie Korzyński, ale to nie jest pora na spotkania służbowe.
- ...
- Do widzenia. - odłożyła słuchawkę. Nie wiedział co ma zrobić. Wzięła telefon i wykręciła numer Marka.
W tym samym czasie Ula rozmawiała z Markiem o wszystkim. Dźwięk dzwonka. Marek spojrzał na wyświetlacz. No tak mógł się tego domyśleć, ze to Paula.
- Przepraszam - wyszedł z pokoju.
- Paula? Coś się stało?
- Korzyński chce się ze mną spotkać!
- I co z tego?
- ale teraz. Podobno to ważne.
- To idź.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?!
- Paula proszę cię!
- Dzięki! - rzuciła telefon. Marek wróciła do pokoju. zobaczył minę Uli, która nie była zbyt radosna.
- Coś się stało?
- Paulina
- Tak.
- Aha. Fajnie było. - powiedziała zawiedziona. Marek usiadł koło niej.
- Ale ja nigdzie nie idę.

piątek, 6 maja 2011

Część 13

Po chwili z gabinetu wyszedł Marek, który nie chcący zrzucił z biurka Uli torbę z zakupami. Marek, gdy zaczął wrzucać rzeczy z powrotem do reklamówki zobaczył komplety bielizny. Przestraszony poszedł, nie nie poszedł on pobiegł do gabinetu Seby. Wparował jak zwykle bez pukania co irytowało Sebe, ale wystarczył tylko jeden wtorek w clubie 69 i Seba zapominał o przyzwyczajeniu przyjaciela.
- Stary - nic więcej nie mógł z siebie wydusić. Kadrowiec zobaczył w oczach Marka strach, niepokój.
- Dobrze. Dziękuje oddzwonimy do pani później. Do widzenia. - Seba odłożył słuchawkę i z przerażeniem w głosie próbował sie spytać Marka co się dzieje. Nie chciał wiedzieć.
- Co się dzieje?
- Szykuje mi się randka. - Marek z wrażenia siadł.
- Proszę nie krepuj się. Siadaj. A ta randka to z kim? Jakaś nowa zdobycz z 69?
- Nie! Z Ulą!
- Co?! Z BrzydUlą?!
- Ulą!
- Dobra już. Ale jak to? - Marek zaczął opowiadać Sebastianowi wszystko i co przed chwila widział. Sebastian z lekkim uśmiechem na twarzy słuchał przyjaciela.Nie mógł uwierzyć, ze Marek, największy casanova w mieście umówił sie na randkę z najbrzydszą dziewczyną w mieście.
- To co sie życzy...a już wiem upojnej nocy z BrzydUlą. - Marek spojrzał na przyjaciela takim wzrokiem, ze Sebe aż dreszcz przeszedł.
- Dobra sory. Tak jakoś mi sie wyrwało.
- To niech ci sie nie wyrywa!
Na zegarze wybiła 17.00. Nagle Marek usłyszał ciche pukanie.
- Proszę - bał się, ze to Ula. gdy drzwi otworzyły sie w nich stanęła Paula, po raz pierwszy ucieszył sie na jej widok.
- Jedziemy do domu?
- Wiesz co Paula ja mam jeszcze dużo pracy do zrobienia i spotkanie, więc.. - pokiwał przecząco głową. Przyzwyczaił sie już do oszukiwania, zdradzania Pauliny Febo. Wiadomość, którą przed chwilą usłyszała panna Febo najwyraźniej jej sie nie spodobała. Wyglądała na niezbyt szczęśliwą.
- Jak zwykle. Wrócisz ok 1.00, nie co ja mówię za wcześnie. druga czy trzecia?
- Paula - spojrzał na nią z wyrzutem. Nie chciało mu sie dziś tłumaczyć i to z czego, ze idzie do Ulki na truskawki jak to w tej książce co dostał od Pauli.
- Przecież wiesz, że mam dużo pracy.
- Tak. Ja idę. Postaraj sie byc wcześniej w domu.
- Ok. - odpowiedział automatycznie. Od dłuższego czasu był przyzwyczajony do tego, że Paulina Febo nie jest zadowolona. Oburzona wyszła z gabinetu Marka i poszła w stronę windy. Po drodze spotkała swego kochanego brata Aleksa. Razem udali sie do domu. W tym samym czasie Ula kończyła sprawozdanie. Viola oczywiście wyszła wcześniej, bo miała umówioną kosmetyczkę. Ula siedziała sama w sekretariacie. Nie słyszała jak z gabinetu wyszedł Marek.
- Gotowa? - spytał. Tym pytaniem wyrwał ja z zamyślenia. A o czym myślała? Oczywiście o Marku, o ich spotkaniu, jakie będzie itd.
- Tak tak tak.
- Ok. - wyłączyła komputer. Wzięła płaszcz i wyszli z firmy. Wsiedli do samochodu Marka i odjechali w stronę Rysiowa.
Dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry. Ja przyszedłem po Kingę.
- Prosze wejdź do środka. - jasiek wszedł. w tej samej chwili zeszła Kinga w pięknej niebieskiej sukience. Wyglądała oszałamiająco. Z marzeń wyrwał obojga męski głos.
- To jest najważniejszy dzień w waszym życiu. Zapamiętajcie go. Nie myślę dziś o nauce tylko o zabawie. - uśmiechnął sie.
- Przecież ty i mama tez tam będziecie.
- No tak, ale uważaj na nia. - te słowa ojciec Kingii skierował w stronę Jaśka.
- Oczywiście. - wyszli i udali sie w stronę szkoły, gdzie miał sie odbyć bal. W tym samym czasie Pan Józef zaprowadził Beti do Szymczykowej, ponieważ i on był w komitecie rodzicielskim.
Marek zajechał na stacje, aby zatankować. Wyjął telefon z ręki i wybrał numer Seby. Po kilku sygnałach kumpel odebrał.
- Stary co sie dziej? - zapytał zaniepokojony kadrowy.
- Nic tzn, jeszcze nic. Na razie tankuje a Ula robi zakupy.
- Uuuuu zachowujecie sie jak stare, dobre małżeństwo. - w słuchawce dało sie słyszeć szyderczy śmiech Sebastiana, który zirytował Marka.
- Przestań! Do cholery jakoś jej to wytłumaczę.
- Ciekawe jak?
- Nie wiem, coś wymyśle.
- Wiesz mam dla ciebie dobrą radę. Uciekaj. - seba nie mógł wytrzymać ze smiechu.
- Seba prosze cię. na szczęście nie będziemy sami.
- Ja bym sie nie zdziwił jakby ona wszystko zaplanowała.
- Cholera jasna, ale Seba przecież nie...nie.
- Nie był bym taki pewny.
- Idzie muszę kończyć. Cześć. - w pośpiechu schował telefon do kieszeni. W tej chwili doszła Ula.
- To ja idę zapłacić i jedziemy. - uśmiech na jego twarzy był wymuszony.
- Ok. - Radosna i uśmiechnięta Ula wsiadła do samochodu i czekała na Marka.
Na studniówce Robson pojawił sie z Magdą. Tą Samą Magdą, która razem z Jaśkiem była na wyjeździe do RPA. Młody Cieplak unikał dziewczyny jak ognia. Nikt nie wiedział dlaczego, co sie takiego stało. Magda zadowolona z siebie pokazywała zdjęcia z sesji. Jasiek przestraszony wyrwał Magdzie aparat z ręki i, gdy ujrzał,ze pokazuje krajobrazy i zwierzęta odechnał z ulga. Po chwili Magda i Kinga poszły do łazienki.
- Odczep sie od Jaska. On nie jest tobą zainteresowany.
- A na wyjeździe był.
- O czym ty mówisz? - w tej chwili Magda wyjęła telefon i pokazała Kindze zdjęcia, na którym ona i Jasiek całują sie. Dziewczyna z płaczem wybiegła z łazienki. Po drodze spotkała Jaska i dała mu w twarz. Zdziwiony chłopak pobiegł do Magdy.
- Coś ty jej powiedziała?
- Nic. Tylko przypomniałam sobie, że mam jeszcze jedno zdjęcie z wyjazdu. -w tej chwili pokazała to samo zdjęcie chłopakom co i Kindze.
- Jak mogłeś jej to zrobić? - wrzucił Robson do Jaska i wybiegł za Kingą.
- Co ci odwaliło? Dlaczego tego nie skasowałaś?
- A wiesz zapomniałam, ze mam jeszcze takie ciekawe zdjęcie.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Świeta, święta i po ptokach :)

Z okazji świąt Wielkanocnych chciałabym złożyć wszystkim czytelnikom najserdeczniejsze życzenia. Zdrowia, szczęścia i pomyślności oraz mokrego lanego poniedziałku oraz dużo upominków od zajączka :)

Faneczka


P.S.W tym tygodniu pojawi się następna notka :)
P.S.2 Może nawet dziś :)

niedziela, 16 stycznia 2011

Urodziny :-)




Z tej okazji drodzy czytelnicy mego bloga, chcę wam podziękować za wytrwałość i zachęcić do odwiedzania tego bloga.



P.S. W ferie będą się pojawiać kolejne notki:)