czwartek, 15 lipca 2010

Część 6

Marek siedział przy biurku i coś pisał na laptopie. Nagle usłyszał pukanie
- Proszę - drzwi się otworzyły i stanął w nich Seba.
- Nie ma jej??
- Jak widzisz nie ma !!
- A co ty taki wkurzony??
- Stary...
- Okey domyślałam się o co chodzi
- Cała robota spada na mnie bo przecież Violce tego nie zadam.
- A dlaczego nie??
- Żartujesz czy jesteś tak głupi, ze nie wiesz dlaczego??
- Aha no tak racja zanim ona to zrobi to cały tydzień minie.
- No właśnie
- A po za tym mam to co ci wczoraj obiecałem - Marek zdezorientowany nie wiedział co to może być. Seba miał w ręku jakaś torbę. Nagle wysypał jej zawartość na biurko Marka. Wysypało się z niej dużo pięknej biżuterii, czekoladki itd. Markowi wpadło w oko coś dziwnego. Wziął do ręki aby zobaczyć co to jest. Okazało się, ze to jest....jest..bielizna, a dokładnie koszula nocna. Bardzo ładna, z czarnej koronki.
- To dla Uli????
- Oj co ty. Zwariowałeś?! Dawaj to.
- Mhm Proszę, proszę - Marek wybuchnął śmiechem. Po chwili gdy opanował śmiech zdziwionym wzrokiem patrzył na Sebe.
- A ty z skąd to masz??
- Trochę się nazbierało.
- Aaa
- Oj jak się pokłóciłem z jakąś panną to kupywałem błyskotkę czy coś innego i dawałem
- I co ja mam z tym zrobić??
- Jezu Marek no co możesz z tym zrobić??
- Nie wiem - Marek postanowił usiąść, bo bał się co powie Seba.
- Masz to dawać BrzydUli
- Uli Seba Uli
- Okey
- Niby po co??
- Żeby razem z tym Maćkiem nie wzięła weksli i uciekła
- Aa nie wiedziałem ze taka jest Ula
- Marek.
- Seba proszę cię
- Dobra - Sebastian wychodząc wspomniał o kartce, na której napisane jest co ma na jaką okazje jej dawać. Marek nie wierzył to co znajdowało się na biurku. Schował wszystko do szuflady. jeszcze przez kilka minut tak siedział, gdy do jego gabinetu weszła Ula.
- Mogę??
- Coo.. a tak jasne
- Coś się stało??
- Nie dlaczego pytasz??
- No bo jesteś taki inny...
- Sory zamyśliłem się - i zaczęli rozmawiać. Mogli by tak bez końca. Nawet rozmowa o pracy byłą dla nich przyjemnością. wspólnym zmartwieniem. Nagle do gabinetu Marka wparowała Paula.
- O nie przeszkadzam - dość surowym tonem mówiąc
- Nie skądże
- To dobrze. Musimy po rozmawiać
- To rozmawiajmy
- Ale w cztery oczy - Marek spojrzał na Ulę,a ona wiedziała, ze prosił ją żeby wyszła na chwile.
- Dokończymy później
- Okey - "Ciekawe co ona chce od niego. Mozę znowu się pokłócą" Ula wyszła zamknęła drzwi do gabinetu Marka. Usiadła na swoim miejscu i czekała aż wyjdzie Paulina Febo, aby mogła wejść i z nim porozmawiać, aby mógł jej powiedzieć o co chodzi.

*************************************************************
Dzięki za miłe komentarze;*
Ta notka jest dla Pauli;* i dziewczyn z OFC, a w szczególności Dla Agi;****** Linki;* Migotki;* Sandrax;* xxkasiakxxx;* dzięki naszym rozmowom wróciła do mnie wena <33333333

Wygrałam!!!

Dzień jak co dzień. Nic specjalnego. Spacer w parku przy okazji iścia do szkoły. A tam mnóstwo drzew, które mienia się przeróżnymi odcieniami czerwieni, brązu i żółci. Idę bardzo malowniczą alejką w parku. Wokół mnóstwo zwykłych, ale i niezwykłych ludzi. Idę i wpatruję się w blask promieni słońca, które oślepiają mnie. Nagle poczułam dotyk, szarpnięcie. Zrobiłam krok do tyłu, a tam stał młody mężczyzna. Zamaskowany przez okulary i szalik. Wkurzyło mnie to strasznie. – Nie umie pan chodzić?! Wpadać na ludzi najłatwiej. – A potem coś mi się zaczęło zdawać, ze tego człowieka z skądś kojarzę. – Przepraszam bardzo. Nie zauważyłem. – Dobre sobie. Proszę pana... – i wtedy zdjął okulary. (w myślach) „Ale ja głupia jestem. Tak naskoczyłam. Nie no ale to on????? Nie możliwe. Nie Karolina głupoty gadasz!!!!!! To nie może być on” – Naprawdę przepraszam panią. – I nagle się schylił. Ja sobie przypomniałam, ze niosłam pracę do szkoły nad, którą ślęczałam po nocach i robiłam przez ostatnie dwa miesiące. – Proszę. – Dziękuje. – Trochę się zniszczyła. Mam nadzieję, że się da coś jeszcze z niej zrobić. Uratować. – Mam nadzieje.- „Jaka ty głupia jesteś. Karolina przeproś go w tej chwili!!!!!!!!!!!” – Przepraszam pana. Nie powinnam tak na pana... – Filip żaden pan. Po prostu Filip. – Uśmiechając się pokazał piękność swojego uśmiechu. Te przecudowne dołeczki. – Filip – Karolina. Przepraszam naprawdę. Nie powinnam, ale miło pana - tzn. ciebie poznać. – Jak to mówią?? Cała przyjemność po mojej stronie:). Zepsułem ci pracę. – Nie da się ukryć. – Przepraszam. Może w ramach rekompensaty dasz się namówić na kawę? – Nie wiem. – Nie daj się prosić. Zepsułem i chcę odpokutować swoje winy. – No dobra, ale pomożesz mi ją naprawić, bo ja nad nią spędziłam dwa miesiące ślęcząc po nocach. Więc?? - Ok z wielka przyjemnością. Tu nie daleko jest taka bardzo miła kawiarenka. Maja pyszna kawę, a ich szarlotka... – Lubię szarlotkę. – Poszliśmy tam. Nie daleko. „Tyle razy tedy przechodzę i jej nie widziałam”. Było bardzo miło. Zakumulowaliśmy się z Filipem. Mięliśmy dużo śmiechu przy wspólnej pracy tzn. przy jej reperowaniu. Ten dzień zapamiętam do końca życia. Zapowiadał się nijak a wyszło...... :)





**********************************************************
Dzięki tej pracy zajęłam trzecie miejsce w konkursie na ofc Filipa Bobka www.FilipBobbek.ubf.pl
to jest dedykacja dla wszystkich z OFC a na pewno dla Agi, Linki, Morelebugs, Waris, San,Ani,xkasiakxx, tuśki oraz dla mojej przyjaciółki na którą mogę zawsze liczyć To dla ciebie Vipa oraz Kinii przepraszam jak którejś nie wymieniłam :*****