Gdy Ula i Marek weszli do jej domu, mężczyzna był trochę skrepowany.
- Ale Ula nie będziemy nikomu przeszkadzać? - miał nadzieję, ze wszyscy domownicy będą.
- Nie. Ponieważ nikogo nie ma oprócz nas. Proszę wejdź. - Marek wszedł do pokoju Uli bardzo niepewnie.
- Siadaj. - zrzuciła Ula zapinając niesforny guzik u bluzki.
- A twój tata?
- Nie będzie go, ponieważ jest wraz z Jaśkiem na jego studniówce, bo jest w komitecie organizacyjnym.
- A Beti?
- Przeziębiła się i jest u sąsiadki. - w tej chwili weszła do pokoju Ula. Bardzo szczęśliwa. Nie tak jak Marek. Ula wzięła siatkę.
- Zaraz wrócę. - i wyszła. Marek nie wiedział co ma zrobić. Może uciec? Po chwili przyszła Ula z czymś. Marek był tak zamyślony, ze mnie wiedział co ma Ula.
- Proszę - podała mu puchar lodów.
- Nie mieli truskawek, więc wzięłam lody truskawkowe.
- Aha.- uśmiechnął się. Ula wzięła bitą śmietanę i udekorowała lody. Niezręczną ciszę przerwał Marek. Odstawił lody i wziął teczkę, z której wyjął czerwony zeszyt.
- Mam coś dla ciebie. Proszę.
- A co to jest?
- Pamiętnik. Pamiętasz mówiłaś, że już nie ma miejsca , żeby pisać dalej.
- Dziękuje ci. - dała mu całusa w policzek.
- A i jako darczyńca zastrzegam sobie prawo wglądu. - w tej chwili, w tej pięknej chwili dla dziewczyny do domu wpadł Jasiek, a za nim ojciec.
- Jak mogłeś jej to zrobi! Jasiek do cholery ile ty masz lat! Takiej dziewczynie! Jasiek! - krzyki dochodziły z kuchni. Ula bardzo się zdziwiła. Przeprosiła Marka na chwilę i udała się centrum "wulkanu". weszła do kuchni o mało co nie nie zderzając się z Jaskiem na korytarzu. Zaniepokojona nie wytrzymała. Musi wiedzieć co się stało.
- Tato o co chodzi?
- Jasiek zdradził Kingę!
- Co?!
- No na tym wyjeździe do afryki. Całował się z ta Magdą. Boże co ten chłopak najlepszego zrobił. - Ula nie mogła uwierzyć w to co powiedział jej ojciec. Marek w tym momencie wszedł do kuchni.
- To ja już pójdę.
- Nie Marek poczekaj. Ja tylko z nim porozmawiam, dobrze?
- O pan Marek. Nie wiedziałem, ze pan jest.
- Ja już pójdę. Nie chce przeszkadzać.
- Nie niech pan zostanie, Panie Marku jak to tak można oszukiwać taką dziewczynę. No jak tak można. Aż szkoda dziewczyny. - Marek słuchał uważnie. Zaczął sobie uświadamiać, że on bardzo podobnie się zachowuje wobec Uli. "Przecież tak nie można".
- Panie Józefie każdy popełnia błędy. jasiek jest jeszcze młody. Na pewno się pogodzą.
- Mam nadzieje. Nie po to tak długo zdobywał zaufanie jej rodziców.
- Tak na pewno ma pan racje. - w tym momencie do kuchni weszła Ula.
- Chodź. - wzięła marka za rękę i udali się w stronę jej pokoju.
- W tym samym czasie Paula jak zwykle nie była w zbyt dobrym nastroju. Poczuła wibracje telefonu. Myśląc, ze to Marek od razu odebrała.
- Tak - będąc oschła usłyszała, ze to nie Marek.
- ...
- Panie Korzyński, ale to nie jest pora na spotkania służbowe.
- ...
- Do widzenia. - odłożyła słuchawkę. Nie wiedział co ma zrobić. Wzięła telefon i wykręciła numer Marka.
W tym samym czasie Ula rozmawiała z Markiem o wszystkim. Dźwięk dzwonka. Marek spojrzał na wyświetlacz. No tak mógł się tego domyśleć, ze to Paula.
- Przepraszam - wyszedł z pokoju.
- Paula? Coś się stało?
- Korzyński chce się ze mną spotkać!
- I co z tego?
- ale teraz. Podobno to ważne.
- To idź.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?!
- Paula proszę cię!
- Dzięki! - rzuciła telefon. Marek wróciła do pokoju. zobaczył minę Uli, która nie była zbyt radosna.
- Coś się stało?
- Paulina
- Tak.
- Aha. Fajnie było. - powiedziała zawiedziona. Marek usiadł koło niej.
- Ale ja nigdzie nie idę.
czwartek, 30 czerwca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)